- a... - spojrzalem na plan - a jak ktos nie umie gotowac? - spytalem, czyjac, ze robie z siebie idiote. tu pewnie wszyscy od malenkosci potrafili robic jakies w chuj wyszukane potrawy, a mi instant ramen ledwo wychodzilo. z krojeniem tez mialem problemy i z przepisam. w ogole, ta szkola to pomylka. - bo ja nie umiem
Offline
manager
Miyako uśmiechnęła się do Yukke.
- Miotły i odkurzacze są w schowku, po prawej stronie zaraz, jak się skręca w stronę łazienek. Tak Chansung. Wszystko co potrzebne jest do gotowania, znajduje się w szafkach, nie ma problemu. Po za tym tak jak mówiłam. Robicie obiad we dwóch i potem jecie razem, spójrzcie na harmonogram, kto kiedy gotuje, dziś wypada kolej Kame i Yunho – odczytała – Ale chyba dziś was to ominie....Pracujecie we dwoje –zwróciła się do Minwoo – Zawsze możesz się czegoś nauczyć i pomóc drugiej osobie, po za tym istnieją dania instant....No, ale nie będę wam podsuwać pomysłów – dodała i zaraz potem odwróciła się do jaewooka – Dobre pytanie Jaewook – zamyśliła się na chwilę – Sądzę, ze będziecie mnie o to musieli bardzo ładnie poprosić, jeżeli będziecie chcieli przyjąć gości.
Z dołu dobiegały dziwne hałasy. Coś spadło i ktoś zakrzyknął: kurwa mać! Po paru minutach usłyszeliście stukot i przez drzwi wpadł mężczyzna http://farm3.static.flickr.com/2441/387 … b0710e.jpg Potknął się przy wejściu i prawie przewrócił, jednak w ostatniej chwili podparł się na rękach i wyglądał jak sprinter, w blokach, przygotowujący się do startu. Kurtyna włosów zasłoniła mu twarz.
- Niech to szlag – warknął, podnosząc się i otrzepując dłonie o fartuch. Spojrzał na was i zamarł.
- Co jest? – spojrzał na Miyako – Kto to jest? – pokazał na was palcem i zaczął się wam nerwowo przyglądać, podchodząc bardzo blisko waszych twarzy.
- Co to ma znaczyć?! Gdzie są dziewczyny? – dłońmi nakreślił kształt klepsydry. Widać było, że jest bardzo niezadowolony. Dopiero teraz zauważyliście, że z dołu słychać muzykę klasyczną ( Koncert Fortepianowy nr 21 C-Dur KV Mozarta http://www.youtube.com/watch?v=tUgnd6JwVdY )
- To są nasi nowi praktykanci – Miyako wstała, wyraźnie zadowolona i uśmiechnęła się do niego promiennie.
- Ty..... – Pan Tachibana zacisnął usta i dłonie, po czym zaczął przebierać palcami na wysokości ramion, jakby miał zamiar ją udusić.
- To po co ja odwalam tę szopkę? – napiął wszystkie mięśnie, a potem gwałtownie je rozluźnił – Mogłaś mi powiedzieć wcześniej – westchnął, patrząc w sufit.
- To jest pan Ta...
- Sam się przedstawię, dobra? – stanął obok niej i zmierzył was wzrokiem – Jestem Tachibana Keiichirō – Miyako parsknęła
- Co? – spojrzał na nią wściekle – Tak się nazywam i tak mają do mnie mówić. Ewentualnie Panie Właścicielu – poprawił kamizelkę
Miyako zacisnęła usta, spoglądając w podłogę Widocznie ją to bawiło.
- Jestem tutaj właścicielem i waszym przełożonym. Moje słowa są święte. I jak któryś z was coś rozwali, to wylecicie stąd od razu i guzik mnie obchodzi, kiedy jest wasz samolot – dodał podenerwowany – Wszystko ma być w idealnym stanie, za każdym razem, kiedy tu wejdę – kiedy mówił, pokazywał na różne przedmioty.
- W ogóle to od początku! – powiedział twardo – Przedstawcie się i powiedzcie skąd jesteście. Nie wziąłem ze sobą kart.
Kolejka: Yukke, Chansung, Yunho, Jaewook, Minwoo, Kamenashi
Offline
Facet był cholernie nerwowy...W ogóle. Bez przesady, on ma jakąś epilepsję? No ludzie....
- Dzień dobry. Nazywam się Jung Yunho i jestem z Korei, ale już od kilku lat mieszkam w Japonii, w Tokio – powiedziałem
sorry ZW
Offline
Próbowałem się wychylić, gdzie pokazywała ta fajna pani. Będę musiałpóźniej spenetrować zawartość schowka i sprawdzić stan mioteł.
Dostałem spazmów ze śmiechu i prawie zleciałem z krzesła jak go zobaczyłem. Lol. Jaki koleś. Jaki zabawny...
- Hej, proszę pana własciciela... ja mogę sprowadzić dziewczyny, jeżeli pan chce. Mam dużo koleżanek. - oznajmiłem spokojnym tonem i poprawiłem swoją bluuzeczkę tak jak .. eee.. jak on się nazywał? Mniejsza. - Ja jestem.. - rozejrzałem się po ludziach - .. ale dużo gadam, kasza manna, yukke uspokój się. Boże przedstaw się w końcu debilu - mówiłem do siebie - eee.. Fukano Yusuke. - wyszerzyłem się do niego
Ostatnio edytowany przez YUKKE (2009-08-31 18:44:24)
Offline
Spojrzalem na Kame zaskoczony - Oj, Kameee..- powiedzialem odgarniajac wlosy z twarzy - Przeciez nie beda spac w Twoim lozku. No chyba, ze chcesz...znam taka jedna dziewczyne. Napewno by sie tobie spodobala...troche moze za dyskotekowa, aleee...- urwalem kiedy babka zaczela mowic. - Napewno bede ladnie pytal. Masz to jak w banku - usmiechnalem sie do dziewczyny. Kiedy ten chlopaczek. Dziewczynka? Wychylilem sie zeby to sprawdzic. Zaczal mowic, ze nie umie gotowac troche sie zdziwilem, no ale...ja nie wiem jakie oni tu szkoly maja w sumie. Nie no..dziewczynka, troche zapuszczona, ale dzie..nie chlopiec. Usiadlem znowu opierajac sie wygodnie i obserwowalem Minwoo katem oka. Kiedy przyszedl wlasciciel spojrzalem w strone drzwi - A mialem byc hetero - powiedzialem sam do siebie - Kim Jaewook i mysle, ze bedzie mial pan ze mna problem - przedstawilem sie ownerowi i usiadlem na swoim miejscu. Ten caly Yukke byl jakis dziwny, a Chansung to juz o siemasz. Yunho wygladal jakby go wyjeli spod zelazka, gej. Napewno gej - I jestem z USA. Znaczy urodzilem sie tam a pozniej sie przeprowadzilismy do Kanady....a pozniej do Francji. Wiec...no. Szkole mam we Francji...mialem. To skomplikowane - machnalem reka
Ostatnio edytowany przez jaewook (2009-08-31 18:54:18)
Offline
kiwnalem tylko glowa, ale zeby pozniej nie bylo, ze nie ostrzegalem, bo ostrzegalem. - no minwoo - przedstawilem sie, to skad jestem i takie tam chyba nie sa jakos specjalnie wazne, poza tym jak mam powiedziec, ze jestem i z korei i z japonii... kogo to obchodzi w ogole. zaczalem sie przygladac jakiemus kolesiowi ostrzyzonemu na garnek, no ok... moze to jakies praktyki integracyjne, w koncu... trudno powiedziec. w pewnym momencie zaczela mi dzwonic komorka, kilka razy przerwalem polaczenie, ale nie dawala za wygrana, wiec wyszedlem z pokoju.
Offline
Uff, ominęło mnie dzisiejsze gotowanie. Amen.
Spojrzałem na Pana Właściciela przekrzywiając głowę na bok. Czy on właśnie wrócił z maratonu? Bałem się, że zaraz dostanie jakiegoś mocnego ataku na nasz widok. Taaaak... gdzie są dziewczyny... chociaż tymi też sie powinien zadowolić, nie są tacy brzydcy znowu.
- Kamenashi Kazuya, Tokio. - zwróciłem się teraz do Jaewook'a obdarowując go swoim wzrokiem 'spierdalaj' - Wookie, nie szukam dziewczyny, wybacz. - Problem to ty będziesz miał ze mną. - Mam jeszcze jedno pytanie. Możemy wychodzić, prawda? Za pozwoleniem?
Offline
manager
- Dobra, mniejsza z tym i tak was nie słuchałem...Co? Wychodzić, no miyako cos mruczała o godzinie policyjnej, ze nie ma nie? tylko macie niczego nie rozpierdolić - powiedział właściciel z rozbrajającą szczerością - Przeżywałem wewnętrzny smutek. No, to teraz...O cholera! - krzyknął, kiedy Minwoo wyszedł z pokoju - Ryba! - Właściciel obrócił się jak oparzony i zbiegł po schodach na dół, przy okazji się przewrócił.
- To był Pan Tachibana...Nie przejmujcie się nim. Myślał, że znów przyjedzie siedem ładnych dziewcząt – uśmiechnęła się złośliwie – Zawsze odstawia takie szopki. Chodźcie na obiad. mam nadzieję, ze wszystkiego nie przypalił.
Zeszliście do kuchni. Było dużo dymu, a facet usiłował ją jakoś ratować, ale nie bardzo mu to wychodziło.
- Cholera... – syknął i odstawił patelnię na bok – Siadajcie, co się gapicie – ponaglił was. Na stole leżały miseczki z parującym ryżem, w którym były jakieś warzywa i mięso
- Miała być ryba, ale się zagapiłem – przewrócił oczami – Jak chcecie w szafce jest ramen instant – wyłączył Mozarta i zaczął sprzątać, ubolewając nad patelnią.
Miyako siadła przy stole i powiedziała smacznego, po czym wzięła miseczkę.
- Tak myślałam...- ściszyła głos - Że może chcielibyście zrobić sobie dziś imprezę integracyjną...Co wy na to?
Offline
- Śmieszny ten pan, psze pani! - mruknąłem do kobiety - On ejst szfem kuchn i zapomina o takich rzeczach? Biedak. J ateż raz zapomniałem, jak gotowałem sobie ryż curry. Ale moja wina, że w telewizji leciała powtórka pottera? - westchnąłem, wzruszając ramionami
- Lubię jeść. - stwierdziłem i usiadłem na krzesełku przed miseczką ryżu. Przetarłem oczy. - To chce jeszcze ramen. Pałeczki! Do mnie! - mruknąłem, ale niestety nie chciały do mnei przylecieć. Musze poćwiczyć nad moją mocą. Harry'emu wyszło od razu.. Dupek. Też będę umiał.
Offline
JEDZENIE!! Nietrudno sobie wyobrazic moją radość na widok posiłku.
- Impreza integracyjna? - powiedzialem chwytajac za paleczki i spojrzalem na Yukke. W jego mniemaniu moge sie okazac mugolem - nie mam nic przeciwko
Offline
Patrzyłem na właściciela z miną "What the fuck?", bo nie mogłem zrozumieć jego...Problemu? Ale przynajmniej był całkiem zabawny i mogłem się z niego śmiać, szczególnie wtedy, kiedy się wyjebał.
Potem spojrzałem po reszcie...Hmmm...Kamenashi jest strasznie mroczny, Jaewook jest chyba w miarę normalny, Minwoo...Jest skryty...Yukke jebnięty, a Chansung to takie dziecko. Całkiem niezła grupka nam się tutaj utworzyła.
Zeszliśmy na dół. Było pełno dymu, a to mnie strasznie...wkurwia. Otworzyłem na oścież okno i zacząłem machać gazetą leżącą na stoliku.
Potem zacząłem słuchać tego co mówi Yukke i nie mogłem się powstrzymać od śmiechu. To było zabawniejsze od Tachibany. A zarazem przerażające.... Siadłem przy stole i wziąłem jedną miseczkę. Przynajmniej ciepłe...
- Wiesz Yukke, on jest po prostu właścicielem i nie sądzę, by normalnie zajmował się kuchnią... -zerknąłem na niego katem oka - jest...zbyt nerwowy. I pałeczki do ciebie nie przyjdą, ale proszę - wychyliłem się i wziąłem paczkę z bambusowymi pałeczkami, które wciśnięto do kubeczka, obok zlewu, podałem mu je, pierdolony instynkt starszego brata...Westchnąłem i spojrzałem na Miyako.
- Jak dla mnie moze być - wzruszyłem ramionami.
Offline
- O co ci chodzi Kame? - spytalem chlopaka zaskoczony - To nie bylo do ciebie tylko menagera - wyjasnilem mu - I z tymi dziewczynami mowie serio...Tylko powiesz i dzwonie - Ok...bede mieszkal w pokoju z psychopata. musze pamietac zeby spac z twarza w strone pokoju zeby mnie nie zaskoczoyl od tylu. zawsze wiedzialem, ze japonczycy sa dziwni i w dodatku rasisci, ale zeby az tak. zszedlem za reszta caly czas majac go na oku. tak na wszelki wypadek. i zabrali nam dokdo. znaczy sie chca. Kiedy usiedlismy do stolu spojrzalem na swoja miske i wbilem w ryz paleczki. Hmm...nie za bardzo lubilem japonskie jedzenie, ale chyba nie mam wyboru. Sprobowalem troche - Bardzo dobrze pan gotuje - stwierdzilem usmiechajac sie do wlasiciela. Kiedy ten kaskoglowy chlopiec zaczal przywolywac paleczki odlozylem swoje na moment - Ty tak na serio? - spytalem Yukke powaznie - Bo wiesz...moja kuzynka tez tak miala ale interesowala sie czarna magia i ja powiezli daleko, daleko. Tak pytam z czystej...no..czystego concerne.
Offline
wszedlem do kuchni troche spozniony - przepraszam - powiedzialem i usiadlem obok kame, bo tylko tam bylo miejsce. zaczalem grzebac w swoim ryzu, bo byl przypalony od spodu. spojrzalem z niedowierzaniem na kolesia, ktory chwalil to jedzenie, ok ja nie umiem gotowac, ale on ma jakis powazny problem z kubkami smakowymi. powazny. dobrze, ze przynajmniej nikt sie nie modli przed jedzeniem
Offline
Może ta praca nie będzie taka zła... mogę wyjśc sobie w spokoju wieczorem.
Zignorowałem całkowicie komentarz Jaewooka. Szczerze powiedziawszy, nawet nie miałem ochoty go słuchac więc od razu skierowałem sie w kierunku schodów.
W kuchni nie było prawie czym oddychać. Ale ryż z warzywami i mięsem był bardzo smaczny.
- Ramen instant to syf - powiedziałem głośno jedząc swoją porcję ryżu. Nie oczekiwałem żadnego komentarza. Stwierdzałem fakt. Dopiero kiedy Yukke napalił się na ramen trochę się skrzywiłem. Lubie tego gościa. Takie totalne moje przeciwieństwo. Chciałbym z nim dzielic pokój. Kiedy zaczął przywoływac pałeczki, nie mogłem. Roześmiałem się... rzadko mi się to zdarza...
Impreza integracyjna... Integracja. Ekhem... Czekałem az inni coś powiedzą.
Offline