Podnioslem reke do gory kiedy zaczela wyczytywac liste i zabralem swoje rzeczy z podlogi. Poszedlem do pokoju, ktory wskazala. Zaraz sie okaze z kim mieszkam i jak sie nazywa. Rzucilem swoje rzeczy na lozko pod oknem, zdjalem kurtke i rzucilem ja na sterte swoich rzeczy - Ok - powiedzialem sam do siebie.
Offline
wszedlem po schodach za tym wiecznie usmiechnietym kolesiem, ok moze jest w miare normalny, tylko, zeby sie uspokoil z ta uprzejmoscia. rozejrzalem sie po pokoju - gdzie chcesz spac? - spytalem, bo jakos nie zalezalo mi za bardzo na ktoryms z lozek. postawilem plecak przy wejsciu.
Offline
Podniosłem jedynie rękę, kiedy wyczytała moje nazwisko.
Ciekawe, czy jest tu więcej takich jak ja, wysłanych na prace społeczne... zaraz, zaraz. Czy ona powiedziała, że mieszkam z dwoma innymi chłopakami?! Geez... mam co do tego złe przeczucia... o taaak.
nie uważałem na sprawdzaniu obecności, dla mnie oni wszyscy wyglądali tak samo... Wziąłem swoją walizkę i ruszyłem w kierunku pokoju szukając numeru na drzwiach.. nie lubie nowych miejsc.. trudno mi się zaklimatyzowac... gdzie ta cholerna jedynka?
Dotarłem do pokoju i rzuciłem bety na podłogę. O... jeden z nich dotarł tu przede mną. Śmieszny taki...
-cześć... - rzuciłem krótko.
Offline
Podniosłem głowę.
- Tak.. mieszkamy w 2-ce. Lololol. 2... śmieszna cyfra - zaśmiałem się i rotrzepałem sobie włosy
Wniosłem walizki do środka i rozejrzałem sie ogarniając pokój.
- Jak tu biało. Jak w wariatkowie... - wyszerzyłem się... - To jak sie nazywasz? Bo ja Yukke chcę być, nie? - ukłoniłem się lekko - Ja chce pod oknem~! - wrzasnąłmem rozradowany - Ojejejeje.. kocham ciastka - dodałem rozmarzonym tonem
Offline
- Chansung, ale mow jak chcesz - powiedzialem i rzucilem rzeczy na swoje łozko. Kiedy powiedział o ciastkach, przypomniala mi sie ta feralna sytuacja z babcią, dlaczego musialem upiec wtedy to ciasto...przeciez ona i tak gra w bingo
Offline
-Szczerze? Wszystko mi jedno – wzruszyłem ramionami i spojrzałem na tego chłopaka – Mogę nawet tutaj – pokazałem na łóżko najbliżej mnie i zacząłem wrzucać ubrania do szafki obok. Chcę mieć to już za sobą.
- Skąd jesteś? – spytałem chłopaka, przebierając w walizce
Offline
- stad - odpowiedzialem. polozylem plecak na lozku przy samym oknie. otworzylem je i spojrzalem w dol, w sumie da sie wyjsc, to juz jakis plus. - mam tu blisko szkole - dodalem, chociaz to nie mialo nic wspolnego z tematem. wyjalem ksiazki i swoj plan zajec, w koncu pewnie beda chcieli dostosowac te zakichane praktyki do naszych planow.
Offline
Podnioslem glowe do gory usmiechnalem sie do chlopaka - Siema...Kim Jaewook - powiedzialem podchodzac do niego. Uscisnalem mu reke i zaczalem rozgladac sie po pokoju - A ten drugi? - spojrzalem zaskoczony na drzwi. Hm, moze bedzie pozniej
Offline
- Kame. - zignorowałem jego pytanie. Skąd mam wiedzieć, gdzie ten drugi?... - Mogę się tu rozwalić? - wskazałem na łózko na uboczu, po czym nie czekając na odpowiedź już moja bluza szybowała w powietrzu by upaść na świeżą pościel.. potem to samo zrobiłem z koszulką i skarpetkami. Zapytałem przynajmniej. Wygrzebałem ręcznik z walizki i zarzuciłem go na ramię, po czym skierowałem się w stronę łazienki. Wchodząc stanąłem jak wryty w progu i cofając się kilka kroków upadłem na tyłek.
- Boże, ta łazienka jest wielkości mojego salonu!!! - wyrwało mi się nagle... podniosłem się i wparowałem do wanny. Nie kąpałem się w wannie od wieków... wujaszek Heechul ma jedynie szlauf, kran i miednice...
Offline
manager
Miyako czekała na was w pokoju wspólnym. Siadła sobie w czarnym fotelu i popijała colę z lodem. Przynajmniej to wyglądało na cole z lodem.
- Siadajcie – pokazała wam kanapy i odstawiła swoją szklankę – Witajcie w Cake Shopie. Mam nadzieję, że spodoba wam się praca tutaj i nauczycie się wielu nowych rzeczy, zawiążecie przyjaźnie i co najważniejsze będziecie się dobrze bawić – powiedziała, wodząc po waszych twarzach – To jest pokój wspólny. Możecie tu siedzieć ile chcecie. Jest telewizor i chyba playstation, ale nie wiem czy działa. Jest w szafce. Musielibyście sprawdzić, ja w to nie grałam już....- zamyśliła się – Długo – uśmiechnęła się zadziornie - Nie mamy tutaj ustalonych godzin policyjnych. Wiem, że jesteście odpowiedzialnymi młodymi ludźmi i sami potraficie o siebie zadbać – powiedziała poważnie – Całe piętro i poddasze należy do waszej dyspozycji. Warunek jest jeden. Musicie dbać o czystość we wszystkich pomieszczeniach. To tak, jakbyście razem w siedmiu wynajęli dom. Dzielicie się obowiązkami i macie dyżury na gotowanie, sprzątanie, mycie garów, odkurzanie i tym podobne rzeczy – pokazała wam listę obowiązków, którą wcześniej przygotowała http://farm3.static.flickr.com/2514/387 … ddc3_o.jpg – Na zasadzie „każdy z każdym”- wyjaśniła – W Gotowaniu głównie chodzi o obiad, bo śniadanie i kolacje, każdy robi sobie sam - dodała – Hmm...- zamyśliła się – Jeżeli będziecie czegoś potrzebować jesteśmy w budynku obok – kiwnęła na okno. Za ogrodem widać było dom w starym japońskim stylu. Wyglądał bardziej na zabytek niż na miejsce, gdzie się mieszka.
- Macie jakieś pytania?
Offline
Od razu podniosłem rękę do góry.
- Dostanimy miotły prawda? I... inne bajeranckie rzeczy? - wyszczerzyłem się - Bo swojej nie chce używać za bardzo - dodałem po cichu - No i.. czy będzie taki bajer pomysł, by robić sobie takie rodzinne obiadki? - uśmiechnałem się mrużąc oczy. - A właśnie.. i przepraszam, że mówię, ale.. - zwróziłem się do chłopaków - Nie będę za bardzo pamiętał jak się nazywacie, więc niech was nie denerwują moje pytania, typu 'Jak się nazywasz?' Bla bla bla.. Kej? - podskoczyłem w miejscu
Offline
- Ja też – spojrzałem na niego i usiadłem sobie wygodnie na łóżku. Spojrzałem na zegarek. Minęło 10 minut. Ruszyłem na górę i spojrzałem na kobietę. Kazała nam siąść. Uważnie jej słuchałem. Wydawała się sympatyczna. I wtedy wyrwał się ten blondwłosy chłopak. Miotły? Starałem się zachować powagę, jednak parsknąłem śmiechem.
Offline
- Bierz jakie chcesz...- rzucilem szybko i zaczalem sie przechodzic po pokoju - Amerykanski styl po prostu. Myslalem, ze u was nie buduje sie tak duzych domow, bo macie klopoty z...- pstryknalem palcami, bo zapomnialem slowa - miejscem, tak? - spojrzalem na chlopaka. Tsk, moj francuski akcent. Musze chyba zaczac chodzic na jakis japonski. Kiedy zeszlismy na dol laska czekala juz na nas. Usmiechnalem sie do niej szeroko i zajalem miejsce na krzesle - Mam pytanie...czy mozemy zapraszac tu znajomych? - spytalem po chwili z niewinnym usmiechem
Offline
Z wanny nici. Musiałem wziąć szybki prysznic, żeby nie spóźnić się na to nasze rodzinne spotkanie.
- Skoro dzisiaj jest poniedziałek, to mam coś ugotować? - spojrzałem beznamiętnie na kartkę z obowiązkami. Sprzątanie łazienki... OH MY GOD... oby tylko zostawiali po sobie porządek... nie będę sprzątać po ich paskudzeniu w kiblu... Hm.. odkurzanie 3 razy w tygodniu.. u siebie odkurzałem raz na miesiąc. Ciekawe.
Spojrzałem na Pottera i uśmiechnąłem się, kiedy zaczął wykład o miotłach. Przypomina mi małą Yuki...dogadał by się z nią, ona uwielbia te książki...
-Znajomych? Byle nie zajmowali nam pokoju.
Offline